Archiwum 25 sierpnia 2005


sie 25 2005 Przed wyjazdem
Komentarze: 3

Otacza mnie jakaś cholerna iluzja. Z dnia na dzień dzieje sie tyle, że dzień wczorajszy wydaje sie być dniem z początku miesiąca. To, że wczoraj skakałam z radości nie oznacza że dzisiaj ciag dalszy i że nastapi jakaś kontynuacja tego co teoretycznie "ma być". Wielowątkowość  tego co się ostatnio dzieje przybiera coraz to dziwniejszy obrót i dezorientuje. Okazuje się, ze miesiąc to wcale nie taki krótki okres czasu. W ciagu miesiąca wiele rzeczy potrafi się zmienić. Diametralnie zresztą.

Dlatego pewnie nie potrafię wytłumaczyć Szymonowi dlaczego.

I pewnie dlatego nie będę Wam potrafiła wytłumaczyć dlaczego człowiek z dnia wczorajszego najważniejszy dzisiaj jest dla mnie wielka niewiadomą, nie potrafię mu zaufać, można powiedzieć, że wręcz... hm, strach?

Mam tydzień na przemyślenie kolejnego ruchu. Tydzień na jakiekolwiek działania a w głowie mętlik i pustka w jednym.

Bo kiedy wrócę nie będę miała zbyt dużego pola manewru. Bo wiele rzeczy znowu się zmieni. Lata świetlne będą dzieliły mnie od prawdy. Tak jak i teraz.

ja pier-do-lę no.

 

Do jutra do 18.00 przyjmuję zgłoszenia na kartki :) Potem proszę nie dzwonić i nie smsować bo za roaming ściągnę z nawiązką :] Wracam po południu 30stego.

Szturm na Londyn i tyle.

azbest : :