Archiwum 20 lipca 2005


lip 20 2005 Let's meet at midnight on madness alley ......
Komentarze: 1

Dni ostatnio mam dobre, nawet wyjątkowo rzec by można o czym świadczy moje ekstraordynaryjne zachowanie, tj- wyjątkowo ucieszne i skoczne. Chociaż dziś i wczoraj było monotonnie i poniekąd tak jak zawsze i tam gdzie zawsze to atmosfera przyjazna i taka... no miła no.

Co nie zmienia faktu, że jak dorwe tego blond kurdupla to bynajmniej nie skończy się na tym że mu nogi z dupy powyrywam. Ma sie dobrze i to wszystko to pic był, zeby wzbudzić współczucie i wyłudzić trochę kasy na dożywienie. No cóż, ale czegóż można by sie spodziewac po duecie Zygi&Jelec.

Ale ograniczam się o tak. Mialam tyle okazji, zeby sobie odbić za tych parę tygodni, ale wytrzymałam. Chociaż taka bierność jak dziś napewno mi w niczym nie pomogła. Ech, nieważne :]

 

Zespół tak btw w rozsypce totalnej. Myślałam że jest lepiej :D Powiedzmy, że mój bezndziejnie niski poziom gry na gitarze dorównuje chłopcom z kapeli- jeżeli możemy to tak nazwać... Ale mnie zaplecze techniczne nie obchodzi. Grać mają :) Ja reszta. Chociaż entuzjazm minął i poniekad odechciało mi sie... i to tak szczerze.

 

kawałek na chwilę obecną- Dementia Blvd Acidosów

 

azbest : :