Let the sunshine in!
Komentarze: 5
Wpisywanie mojego hasła nastraja mnie optymistycznie :]
Postanowiłam sobie że się nie będe przejmowała płcią męską przynajmniej przez najbliższy miesiąc. Że będę miała w pupie wszystkie prowokujące sytuacje. Czas się wyzbyć swojej nimfomańskiej postawy. Jak to powiedział mi dzisiaj jeden mądry człowiek ( no toż, mój znajomy, a jak :]): w końcu modlishka upoluje ofiarę a potem przykuje do siebie i raz za czas oho! :] I tej wersji będę sie trzymać.
I informacja o tym jakoby Czajnik i Miksza mieli sie z nowuż zejść nie podziałała na mnie w żaden specjalny sposób. No moze takie lekkie ukłucie koło serca ale tak to nic... ech.
Moje drobne problemy z zasypianiem zniknęły zaraz po tym jak kazali mi podlać cały ogród a w przeciągu paru ostatnich dni zrobiłam wiele na rzecz porządku we własnym pokoju. Męczące to jest jakby ktoś nie wierzył :]
Tak więc wyzbyłam sie wszelkich większych problemów. Nabijam rachunek telefoniczny jak tylko mogę, biegam po polach, żrę żelków ile wlezie (o, trza iść na Czechy :>) itd.
A teraz sympatyczny akcent na koniec, bo was stanowczo za dużo wyjechało wszystkich :> :
Tęsknię no :> Wracać mi do domu bo się obrażę :P
utwór na dziś (mit dedikejszyn fur meine sis Oluś: ) Treat Williams i Love Song ;) No i w ogóle wszystkie musicalowe w jego wykonaniu :)
I got my ass lalala :] szit odbija mi przy tych skocznych cudach...
adieu!
A tak w ogóle to wróciłem i się pokazuję :) Joł żonks! :)
A tak w ogóle to rozumiem. Reszta w rozmowie. Zostawiam się, że czytałem.
Dodaj komentarz